czwartek, 19 września 2019

O głaskaniu piesków, czyli c.d. tematu etyki w kynoedukacji

8 września miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu, celem którego jest stworzenie w przyszłości kodeksu kynoedukacji. Moim zdaniem jest to bardzo ważna inicjatywa, biorąc pod uwagę, w jak różny sposób pojmowane jest przedstawianie wiedzy o psach dzieciom w przeróżnych placówkach, jak różne przyjmuje się podczas takich zajęć priorytety, jak bardzo rozbieżne jest podejście do tego, jak wygląda bezpieczna dla dziecka i komfortowa dla psa interakcja. Więcej na ten temat napisałam w artykule o etyce w kynoedukacji i animaloterapii. Wspomniałam tam między innymi o zjawisku, które polega na podchodzeniu psa do zgromadzonych naprzeciw czy wokół niego dzieci, niekoniecznie dlatego, że lubi głaskanie i przytulanie.


Psy naprawdę nie przepadają za tego typu objawem czułości ze strony obcych osób. Przeprowadzono badania interakcji właścicieli psów ze swoimi podopiecznymi i podczas dotykania psów u obydwu stron interakcji zanotowano uwolnienie oksytocyny, ale u psów wzrastał jednocześnie poziom hormonu stresu - kortyzolu. Więcej szczegółów dotyczących tych badań można zaleźć tutaj.
To tyle odnośnie naszego kontaktu z własnymi psami. W przypadku zabierania psa na zajęcia edukacyjne, pies spotyka tam nie znane, a obce osoby. Często znajduje się z nimi w obcym pomieszczeniu. Bywa, że musi zostać w jednym miejscu w otoczeniu wielu bodźców, co nie jest dla niego łatwe, szczególnie, jeśli wcześniej nie był tego odpowiednio wyuczony. Zdarza się, że organizator nie zapewnia psu należytej przestrzeni i odległości od dzieci, a te z kolei rzadko bywają zupełnie ciche i spokojne. Wiele osób uznaje też, że kynoedukacja nie jest kynoedukacją bez dotykania i głaskania psa, jakby ocena sierści pod kątem tego, jak miła jest w dotyku, miała wpłynąć na poszanowanie przez dzieci psich potrzeb i emocji.

Psy w sytuacji, gdy widzą wpatrujących się w nie ludzi, a ewakuacja nie wchodzi w grę, nie otrzymują też wsparcia opiekuna (i tu pytanie, ilu opiekunów wie, co oznacza dać psu wsparcie i kiedy należy to zrobić), są na ograniczonej przestrzeni, na smyczy itd., często prezentują strategię w postaci wejścia w grupę, łaszenia się, wciskania w obcych.  Poziom stresu jest u nich wtedy wysoki. Takie zachowanie  widziałam również u psów, które normalnie na ulicy robiły wszystko, aby uniknąć kontaktu z przechodzącym, obcym człowiekiem. Ale tam mogły to zrobić, a w sali pełnej ludzi już nie.

Wielokrotnie pod zdjęciami okrążonych psów, wielu dziecięcych rączek na psie, pojawiają się komentarze, zwracające uwagę na fakt, że zwierzę jest narażane na stres. Odpowiedź zwykle standardowo jest jedna – znam lepiej swojego psa, mam na ten temat inne zdanie itp. Każda opinia negująca taki sposób prowadzenia zajęć jest  traktowana jako atak, próbę zniweczenia realizacji dobrej inicjatywy. Niestety jeśli ktoś uważa, że jego pies uwielbia takie interakcje z ludźmi, to jest to jego mocno subiektywna opinia, nie oparta na wiedzy naukowej. Prawdopodobnie sam swojego psa niestety nie zna. Obecnie wiemy, jakie hormony wydzielają się w organizmie psa w podobnych sytuacjach, wiemy, że nie jest mu łatwo i naprawdę nie ma potrzeby narażać zwierzęcia na taki stres w imię edukacji.

No właśnie... Edukacja powinna mieć jakiś cel. Jaki cel przyświeca pozwoleniu grupie dzieci na głaskanie, przytulanie obcego psa? Nie nauczy ich to ani jak dbać o tego psa, ani szacunku, ani bezpiecznego zachowania przy psie. W takich spotkaniach biorą udział najczęściej zwierzęta, które wiele zniosą i nie zaprotestują. Natomiast później na ulicy te same dzieci zetkną się z przeróżnymi psami, w tym takimi, które na podbiegnięcie i wyciągnięcie ręki zareagują strachem, agresją. Na taki argument pada zwykle odpowiedź - ale my uczymy, że należy najpierw zapytać właściciela, czy można psa pogłaskać.

Pracując z psami z problemami lękowymi, często spotykałam się z sytuacją, gdy dziecko podbiegało frontalnie do mnie i psa, po czym, w zasadzie już wyciągając rączkę, pytało, czy może pieska pogłaskać. Samo podbiegnięcie do psa, wejście w jego przestrzeń, było dla niego na tyle stresujące, że musiałam go szybko ewakuować i na tłumaczenie zawiedzionemu dziecku, dlaczego się nie godzę na dotykanie zwierzęcia, czasu już nie było.
Zdarzały się też sytuacje, gdy podchodził rodzic z dzieckiem i razem pytali, czy mogą pogłaskać psa. Gdy odpowiadałam, że nie, pies się boi, kucali w odległości 1,5m, mówili do psa, szczerzyli zęby w uśmiechu, wpatrując się w przestraszonego zwierzaka, pocieszali słowami "nie bój się", dziecko wyciągało dalej rękę... Raz zdarzyło się, że maluch machnął i rzucił patykiem w stronę psa, który kij kojarzył z biciem.

Praca z psami z przeróżnymi problemami pokazała mi też, jak mało wiedzą właściciele o swoich psach. "On kocha ludzi, biegnie do nich, łasi się, więc pozwalamy go głaskać, ale potem nagle gryzie" - to kocha czy nie? I tu znów wracamy do wyżej wspomnianej strategii psa radzenia sobie w trudnej dla niego sytuacji i niewiedzy właścicieli psów na temat jej istnienia.
Wiele razy spotykałam się też z uwagami, że dzieciom nie można zabronić, jeśli chcą pogłaskać psa. Sama miałam u siebie suczkę, z którą długo pracowałam, bo była przytrzymywana do głaskania (była z tych, które próbowały odejść, ale przez błędy człowieka skończyło się agresją).
Mało który człowiek zna psią komunikację, choć jest pewien, że zna dobrze swojego psa. Bez znajomości komunikacji, nie ma pojęcia, kiedy pies zaczyna sygnalizować, że sytuacja staje się dla niego niekomfortowa i bezpieczeństwo kontaktu psa z dzieckiem drastycznie spada.

Czy więc oby na pewno pozwolenie właściciela na głaskanie jego psa jest gwarantem bezpieczeństwa dziecka? Raczej nie. Do tego dodajmy naprawdę dużą ilość osób mało asertywnych, które nie potrafią odmówić, szczególnie dziecku. Dlatego właśnie warto zajęcia edukacyjne planować i realizować tak, aby ich celem faktycznie było przekazanie dzieciom wiedzy na temat dobrostanu psów, ich potrzeb, ale też na temat bezpiecznego zachowania przy psie. Póki co takich zajęć jest niezwykle mało. Jeśli jest mowa o bezpieczeństwie to głównie w sensie, jak zachować się podczas ataku psa (a tu ilu specjalistów, tyle opinii, pomijając fakt, że kto widział atak psa na człowieka, ten wie, że wtedy pozostaje mało czasu na myślenie i stosowanie mądrych strategii), a nie jak przeciwdziałać atakowi ze strony psa tam, gdzie faktycznie można to zrobić.