Życie z psem jest przyjemnością. Oczywiście pod warunkiem, że decydując się na psa, przygotowaliśmy się też na kolejne obowiązki i pewne zmiany w naszym życiu.
O przyjemności zazwyczaj ciężko mówić, gdy mamy psa nadmiernie reaktywnego i mieszkamy w mieście. Spacery w miejscach, gdzie musimy mijać z naszym podopiecznym ludzi czy psy, stają się wielkim torem przeszkód, przygodą tylko dla osób poszukujących adrenaliny. 😉💪
Trudne (dla nas) zachowanie psa w stosunku do mijanych bodźców może mieć różne przyczyny. Mogą one tkwić w słabo czy nieumiejętnie przeprowadzonej socjalizacji i habituacji, w okresie szczenięcym, w historii psa, jego przeżyciach, urazach i traumach. Mogą być również powiązane z zaburzoną relacją z opiekunem, problemem w komunikacji, brakiem zrozumienia emocji i potrzeb psa. W zdecydowanej większości takich przypadków mamy do czynienia po prostu z psim lękiem.
Niepokój, lęk, frustracja, nadmierne pobudzenie nie są przyjemnymi emocjami. Stąd odpowiednia praca na dystansie, skupienie się na zrozumieniu strategii psa, skutecznym udzieleniu mu wsparcia jest czymś nieodzownym, gdy nie radzi on sobie z otoczeniem. Bardzo duże znaczenie ma tu również koregulacja. Tą wiedzą dzielę się na warsztatach pt. „Zrozum swojego psa”.
W życiu codziennym z reaktywnym psem są jednak sytuacje, na które dodatkowo warto się przygotować. Wąskie przejścia, klatki schodowe, windy, czyli to, co często nazywam „miejskimi pułapkami”. Opiekunowie psów reaktywnych zazwyczaj wkraczają tu w bombardowanie psa smaczkami, odwracanie mu uwagi od stresora. Psy jadą na ekscytacji i stresie, wybuchając przy którymś kolejnym mijaniu bodźca. O ile nie dojdzie do szarpaniny przy pierwszym spacerowym wyzwaniu, bo pies na ogół po prostu się boi i nie wie, czego się od niego oczekuje.
Dla mnie osobiście dużym wyzwaniem była i jest Wesna. Mimo, że w swoim życiu miałam okazję przepracować i u siebie w domu, i u swoich klientów naprawdę sporo psów reagujących nerwowo na mijane bodźce, praca z nią dała mi potężną dawkę wiedzy. Jak to mówią – dostajesz takiego psa, jakiego potrzebujesz. 😊
Dzikuska, obawiająca się ludzi, a jednocześnie z tendencją do wchodzenia w przestrzeń tych, z którymi ma problem, kontrolowania ich. Inteligentna, niezależna, szybka, zwinna, reagująca z prędkością światła. Trójka z jej rodzeństwa miała epizody z użyciem zębów. Mimo setki zalet, cech godnych podziwu, to również harde, zdecydowane na działanie, szybkie, jak rakieta, psy. I to one oraz ich opiekunowie współtworzyły TON. Ale o tym za chwilę. 😏
Wesna, Śnieżka i Yerba - reakcja sióstr na ludzi i psa. |
Z Wesną udało się zrobić bardzo dużo dobrego, bazując na pracy na dystansie, niskim pobudzeniu, w oparciu o zrozumienie jej potrzeb i emocji. W pewnym momencie dotarliśmy do pracy w centrum miasta (co wcześniej wydawało mi się to niemal niemożliwe), mijaliśmy ludzi bardzo blisko. Nie przeszkadzali jej rowerzyści, biegacze. Mało tego, Wesna towarzyszyła mi często w pracy z psami, a to wiązało się z byciem blisko obcych osób. Często wtedy była luzem, bez smyczy.
Mimo sukcesów w pracy z nią, ciągle zdarzały nam się sytuacje, podczas których czułam minimum dyskomfort, a w najgorszym przypadku dostawałam gęsiej skórki. 😬
Jakie to były przypadki?
- Mijanie ludzi na zamkniętej i małej przestrzeni, jak np. klatka schodowa. Pół biedy, jeśli się do nas nie odzywali, ale „dzień dobry” było jawną prowokacją. ;) Niespodziewanie bliskie podejście obcej osoby do mnie i psa, gdy staliśmy nieruchomo.
- Wejście obcego człowieka do windy, gdy byłam tam z psem.
- Nagłe wyciągnięcie ręki do Wesny, np. na poczekalni w gabinecie weterynaryjnym, w dodatku ze schyleniem się nad nią kogoś nieświadomego albo z tendencjami do autodestrukcji. ;)
- Zatrzymanie na pasach przy głośnych ludziach (gdy nie ma gdzie się odsunąć).
- Podbiegające dzieci, które szybko rzucają „czy mogę pogłaskać pieska?” i hamują z ręką czy twarzą przy nosie psa („dziękuję” bardzo kynoedukatorom skupiającym się na swoich zajęciach na tym ,jak głaskać obcego psa).
- Biegacz, który nagle wybiegł z boku, z krzaków, prosto w linkę, na której szła Wesna.
- Albo rowerzystka ze słabą koordynacją, lubiąca hamować na kimś innym.
W tych dość trudnych momentach, poza dobrą relacją z psem, chciałam mieć nad nim nieco więcej kontroli.
Wesna podczas nagłego podejścia do niej obcej osoby. |
Nie lubię słowa „kontrola”, ale jeśli znajdujemy się z psem w sytuacji postrzeganej przez niego jako niebezpiecznej (oczywiście dążymy do tego, aby nie było takich sytuacji), a tylko ja wiem, jak umiejętnie wybrnąć z niej bez szwanku, to lepiej, aby pies, mimo swoich emocji i chaosu wokół, w tym właśnie momencie umiał mnie dostrzec i polegał na moich decyzjach.
To były chwile. Trwały krótko, a jednocześnie przerastały Wesnę. Unikałam ich. Dawały mi też informację, co jeszcze mamy do przepracowania. Jednocześnie myślałam intensywnie nad tym, jak połączyć dalszą pracę, bazującą na wzajemnym zrozumieniu, komunikacji, z odpowiednim przygotowaniem psa do poradzenia sobie, gdy niespodziewanie znajdzie się „pod ścianą”.
Tak właśnie powstał system, który nazwałam Trójkąt Obniżania Napięcia (TON), stanowiący integralną część całej mojej procedury pracy z psem reaktywnym.
Chaos tworzenia. ツ |
TON stworzyłam w oparciu o połączenie swojego doświadczenia z wiedzą z zakresu:
- komunikacji i emocji psów,
- koregulacji człowieka i jego psa,
- pracy na dystansie i niskim poziomie pobudzenia,
- stopniowania poziomu trudności,
- warunkowania klasycznego i instrumentalnego, przeciwwarunkowania,
- uczenia się społecznego psów,
- zachowania i poziomu stresu psa w towarzystwie określonej liczby psów,
- procedur, rutyny i ich działania na emocje psa.
Pierwotną wersję TON przetestowałam na naszych psich dzikusach. Stąd wcześniej wspomniałam, że bez rodzeństwa Wesny i ich opiekunów, ale też naszych zaangażowanych pozorantów ten system nie powstałby. Potem stopniowo wprowadzałam tą metodę pracy psom w różnym typie, z różnym progiem pobudzenia, z różnymi historiami, z zachowaniami agresywnymi o różnym podłożu, uzyskując naprawdę dobre rezultaty.
Testy efektu pracy w TON na psich dzikusach przy ludziach. |
TON, we współpracy z Alicją Gawrońską Z Psem Tu i Teraz – komunikacja, relacja, współpraca, został zaprezentowany po raz pierwszy w 2022 roku w DOG TOK – Szkoleniowym Raju, jako ważny element programu moich warsztatów „Pies w miejskich pułapkach”, kontynuacji bazowych warsztatów „Zrozum swojego psa”.
Wkrótce zaczęłam otrzymywać informacje zwrotne od zaprzyjaźnionych behawiorystów o pozytywnych rezultatach pracy z psami reaktywnymi w tym systemie. Na kolejne edycje przyjeżdżali opiekunowie psów, którzy chcieli kontynuować treningi. A to tylko mobilizowało i mobilizuje mnie do kontynuacji pracy nad TONem.
W 2024 r. TON stał się elementem pracy z psami reaktywymi na obozie PSAKCEPTACJA. Trafiają tam często osoby, które są po moich warsztatach, bogate w wiedzę i gotowe do dalszego działania z psami, połączonego z różnymi aktywnościami, wyciszaniem i wypoczynkiem w pobliżu Borów Tucholskich. W organizacji i treningach z psami wspiera mnie tam, jak zwykle emanująca spokojem i niezawodna, Alicja Gawrońska Z Psem Tu i Teraz – komunikacja, relacja, współpraca (Psycholożka, Trenerka psów, Instruktorka Nosework i Psiego Fitnessu). Zespołami tropiącymi ludzi, skrzaty i inne leśne stworzenia w trakcie szalonych gier opiekuje się Kasia Struska (GAK9 Trailing Field Level 1 x 2 psy i GAK9 Trailing Rural Level 1 x 2 psy, założycielka Towarzyskiej grupy tropiącej Tropsy). Natomiast nasza dobrą wróżką, emanującą pozytywną energią, chroniąca nas przed złymi emocjami jest Sylwia Garbaciak (psycholożka i psychoterapeutka, łącząca nurt systemowy i strategiczny, kochająca uważność).
Treningi w TON na obozie Psakceptacja. |