środa, 5 lutego 2025

Pożegnanie Leśnego

W życiu każdego behawiorysty są takie psy, które nie należą do niego, ale znaczą bardzo wiele. To psy, które uczą, dokonują przełomu w myśleniu człowieka, przygotowują do jeszcze trudniejszych zadań. Psy, o których zaufanie trzeba zawalczyć, postarać się, poświęcić sporo czasu, a to buduje pomiędzy psem a człowiekiem więź. Psy, które zostają w pamięci, są traktowane jak członek rodziny. Psy, o które się walczy, aby były szczęśliwe, bezpieczne, miały dobrą przyszłość.


Takim psem był dla mnie Leśny, a później, po podróży po nowe życie do Szkocji, zwany Mr Smith, w skrócie Smitek.

Jako bezdomny pies ujął ludzi swoim zachowaniem, doświadczeniem w komunikacji z psami. Wiedział, że podążając za psami i ich opiekunami można zarobić jedzonko. Ale nie pozwalał się dotknąć. Panicznie bał się ręki ludzkiej. Wymagało to gruntownego przepracowania. Miał szczęście spotkać grupę osób, którym nie jest obojętny los takich psów i zdecydowali się mu pomóc. To oni rozpoczęli wielkie zmiany w jego życiu.

Tak wiele można teraz znaleźć filmów, które pokazują dotykanie psów na siłę, skowyczących, odgryzających się, przerażonych. Leśny był właśnie takim psem, ale nie został nigdy tak potraktowany. Przepracowywałam go z szacunkiem dla niego i jego emocji, z oddaniem mu poczucia kontroli. Z myślą, że bycie blisko człowieka ma być dla niego przyjemne, a nie ma to znosić. Z przekonaniem, że odpowiedni rodzaj działań przy nim to inwestycja w jego przyszłość. Dzięki temu uzyskaliśmy z czasem silnego, pewnego siebie psa.

Leśny po odłowieniu (po lewej) i wyluzowany w trakcie pracy nad oswajaniem się z przebywaniem w samochodzie, z człowiekiem (po prawej).

Miał wielkie szczęście trafić na wyjątkową rodzinę. Marzyłam o takich ludziach dla niego, którzy uszanują jego niezależność, poprowadzą dalej z nim pracę, nie stłamszą go, będą partnerami i wsparciem. I dokładnie takich znalazł. Idealna rodzina, która dała mu wspaniałe psie życie. Szacunek, opieka, cierpliwość, zrozumienie, zaufanie i przygody, wędrówki po pięknych szkockich bezdrożach. Dzięki temu rozwinął się, pokazał swoje najlepsze strony, był po prostu szczęśliwym psem.

Leśny w trakcie dalszego etapu nauki podążania za człowiekiem, chodzenia na lince.




Magdo, Marcinie, dziękuję Wam za najlepszy dom, jaki mogłam sobie wymarzyć dla Smitka. To pies legenda i nadal będzie żył w naszych sercach, a historia pracy z nim będzie nadal uczyć ludzi, jak podchodzić do tematu psów „bezdotykowych”, aby ich nie skrzywdzić, nie złamać. Będzie uczyć pracy z szacunkiem, z wrażliwością dla psa. Będzie pokazywać, że bez przemocy, bez nadmiernej presji, można uzyskać wspaniały efekt i cudownego, odnajdującego się w życiu u boku człowieka psa.


Zdjęcie, które otrzymałam od Magdy i Marcina ze Szkocji - mówi tak wiele i uwielbiam do niego wracać.



Leśny, Lesiu, Smitku...   Farewell!